Gdy postanowiłyśmy z przyjaciółką wyskoczyć na wernisaż najnowszej wystawy w Brooklyn Museum – Killer Heels: The Art of the High-Heeled Shoe (Zabójcze szpilki: sztuka butów na wysokich obcasach – red.) – musiałam zadać jej oczywiste pytanie:
„Wybacz, że taka ze mnie baba ?’ napisałam w mailu ?’ ale jakie buty zakładamy?”. „Na pewno nie zabójcze” ?’ odpowiedziała po chwili.
Dojechałyśmy na wernisaż – każda we własnej wersji dress code’u. Ona w wiązanych kozakach na grubych drewnianych obcasach, ja – w platformach, które mogłyby grać rolę sandałów dla gejszy. Dziewczyny (i chłopaki) wokół nas mieli na sobie wszelkie możliwe rodzaje butów: od najbardziej seksownych, po eleganckie i płaskie. Wszyscy – w mokasynach, lakierkach, koturnach, platformach i szpilkach – po kolei podziwiali każdą z par, które w szklanych gablotach wydawały się jeszcze większymi obiektami pożądania niż zwykle. Od tęczowych platform Salvatorego Ferragamo z 1938 roku, po ekstremalne baletki na szpilce Christiana Louboutina – obejrzeliśmy całą historię wysokich obcasów jak z lotu ptaka.

Jeśli świat mody i fantazji są nierozerwalnie z sobą złączone, to nic nie jest tego lepszym dowodem niż but na wysokiej szpilce. Wystawa potwierdziła to, co już dobrze wiedziałyśmy: szpilki są seksowne, prowokacyjne i odważne. Sam ich wygląd na to wskazuje. Teraz, w 2014 roku, stanowią jeden z najważniejszych symboli tego, co nas – kobiety – oddziela od reszty świata. Choć znaczenie płci ewoluuje, gdzie w dzisiejszym świecie jest miejsce dla naszego ulubionego i najmniej wygodnego obuwia?
Lisa Small, kuratorka wystawy, zna na to pytanie odpowiedź – i nie jest ona prosta. Przygotowała więc sześć sekcji tematycznych: „Renesans i reinterpretacja”, „Wzlot na Wschodzie”, „Fetysz i glam”, „Architektura”, „Metamorfoza” i „Kosmiczny spacer”. Każda z nich opowiada inną, często sprzeczną z pozostałymi, historię o tym, czym były wysokie buty i co znaczyły dla różnych osób. Niektóre z wystawianych projektów mówią same za siebie, jak np. „Szklany pantofelek” Maison Martin Margieli z kolekcji na wiosnę/lato 09. Zaprojektowano go w hołdzie Kopciuszkowi, ale jest też szpilą wbitą „niepraktyczności, sztuczności, snobizmowi, bólowi i iluzji” obcasów. Chociaż trudno byłoby sobie wyobrazić bajkę o Kopciuszku, który gubi pasek albo kapcie…

Przechodząc przez sześć wyczerpujących części tej wystawy, można zauważyć i wzloty, i upadki w historii obcasów: od przyniskich kaczuszek z lat 50., po najntisowy optymizm w zdobywaniu nowych szczytów. Można też popaść w rozpamiętywanie odcisków, otarć i bólu… Lub o nich zapomnieć, i zdać sobie sprawę, że nie przyszliśmy na wystawę szpilek, żeby je kupować, ale o nich myśleć. To sprowadza mnie do odwiecznego pytania: nosić czy nie nosić?
za: pewność siebie
Mając metr osiemdziesiąt wzrostu, nigdy nie potrzebowałam obcasów. Jako nastolatka w tłumie na koncercie przenosiłam ciężar na jedną nogę, żeby być choć o ułamek centymetra niższa. Gdy przed imprezą mierzyłam buty koleżanek, zawsze przypominano mi, że będę wyższa od każdego faceta na miejscu – nie tego chciałam. Ale gdy zainteresowałam się modą na poważnie, skreślanie butów na obcasach wydało mi się niepotrzebnym poświęceniem – i zaczęłam się nimi bawić. W Nowym Jorku, gdzie wiele osób równocześnie wyróżnia się i znika w tłumie, najlepiej testuje się takie rzeczy. Pamiętam swój pierwszy spacer na obcasach od domu do stacji metra: na mój wzrost nikt nawet nie zwrócił uwagi – właśnie o to mi chodziło. Ten mały eksperyment dał mi wolność podejmowania ryzyka. I w modzie, i w życiu.

przeciw: niewygoda
Wszyscy wiemy, że rozmiar znaczy władza. Mogę być sobie wysoka, ale i tak mężczyźni są więksi od kobiet. Gdy kobieta nosi szpilki, szczególnie w biznesowych sytuacjach, różnica ta trochę się wyrównuje. Ale każdy kij ma dwa końce: bo siła zależy też od wolności, która u kobiety na obcasach jest mocno ograniczona. Chociaż w wysokich butach stoi się bardziej prosto, jest się bardziej pewną siebie, to od ponad roku dużo więcej niż kilka stylistek walczy o uczynienie płaskich butów nowym symbolem damskiej siły. I ja tak właśnie widzę większość kobiet, które podziwiam, gdy je sobie wyobrażam: jak stoją mocno – i płasko – na ziemi.
Ale nagle znajoma poruszyła dobry temat: dominacja. Faceci mają swoje fantazje o kobietach, które przygniatają ich pantoflem i pod wieloma względami mają nad nimi kontrolę. W końcu szpilki wyglądają trochę jak pistolet… Ale to obosieczna broń – kobieta, która ma dzieci, pracę i życie prywatne, powinna na dodatek biegać w louboutinach? Może „nie może mieć wszystkiego naraz”, ale przynajmniej uderza poniżej pasa system, który kiedykolwiek wątpił, że jej się to uda.

Daremnym trudem byłoby wskazanie powodów, dla których kobiety mimo wszystko chcą nosić obcasy (chociaż warto przyjrzeć się tym, dla których tego od nas wymagano). Jakiekolwiek byłyby twoje pobudki – niektóre z nich są całkiem niezłe! Może chciałaś nauczyć się wyróżniać w tłumie. Postanowiłaś zwracać się do szefa na poziomie wzroku. Może miałaś ochotę, żeby randka przy kolacji zakończyła się śniadaniem. Może 13-centymetrowe szpilki z piórami i ćwiekami, w których stoisz jak baletnica na puentach, to twój ulubiony sposób wyrażania siebie. Doradzić mogę tylko jedno: na każdą parę obłędnych butów, które nosisz, niech przypada jedna rzecz, którą masz w nosie.
Wystawę Killer Heels: The Art of the High-Heeled Shoe można oglądać w Brooklyn Museum przy 200 Eastern Parkway w Nowym Jorku do 15 lutego 2015 roku.
Credits
Text Mallory Rice
Images courtesy Brooklyn Museum